Miał być to wyjazd do Chorwacji. W 2017 roku siedzieliśmy z przyjaciółmi na działce nad jeziorem i szukaliśmy pomysłu na wakacje. Zaczęliśmy sprawdzać dostępne loty, ale ich ceny nas nie zadowalały (ech, te poznańskie pyry...), więc zaczęliśmy szukać alternatyw. I natrafiliśmy na tanie loty do Izraela!
Jednak mieliśmy wątpliwości, czy poradzimy sobie sami tak daleko, bo to kraj w strefie konfliktów zbrojnych, a o samym Izraelu nie wiedzieliśmy zbyt dużo. Ale odważyliśmy się spróbować i było warto! Bilety lotnicze na przełomie października-listopada 2017 roku kosztowały nas ok. 400-450 zł/os, z czego sam bilet powrotny był tylko za 60 zł. Tak więc 29 października polecieliśmy do Tel Awiwu.

Niektórzy turyści zwiedzają Izrael jeżdżąc wypożyczonym autem, jednak czytałem, że do jego wynajmu potrzebna jest karta kredytowa (z której pobierany jest depozyt nawet 1000$, a zwracany przy oddaniu samochodu) i ta opcja podwyższała by koszty naszego małego budżetu. Na szczęście Izrael ma dobrze rozwinięty transport publiczny więc dobrze się go zwiedza z plecakiem. Dlatego backpacking jest tam bardzo popularny!

Historyczne malowidło z hostelu dowodzące, że Abraham był pierwszym backpackerem

Plan podróży

Nasza wędrówka trwała 7 dni, podróżowaliśmy pociągami i autobusami. Poniżej mapka z zaznaczonymi punktami gdzie byliśmy i co warto zwiedzić. Spędziliśmy cztery noce pod namiotem na dziko i na dachu 😎, a pozostałe dwie w hostelach.

Czy w Izraelu jest bezpiecznie?

Będąc jeszcze w Polsce myśleliśmy, że faktycznie może być tam niebezpiecznie. Zwłaszcza nasza rodzina odradzała nam pomysł wakacji w Izraelu. Po zakończonej podróży możemy powiedzieć, że jest bezpiecznie, ale zawsze warto sprawdzić na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych obecną sytuację w kraju do którego podróżujemy.

Jadąc autobusem z Hajfy do Jerozolimy przeczytaliśmy w Internecie o kolejnych rakietach wystrzelonych ze Strefy Gazy. Można łatwo spanikować czytając takie informacje. Warto wiedzieć, że Izrael posiada jeden z najnowocześniejszych systemów obrony zwany Żelazną Kopułą. System przechwytuje rakiety, a jego skuteczność to ok. 90%. W momencie wystrzelenia rakiet wroga, w mieście włączają się syreny sygnalizujące alarm bombowy.

W miastach jest dużo żołnierzy jak i tajnych agentów służb specjalnych. Każdy obywatel ma obowiązek przejść służbę wojskową po ukończeniu 18. roku życia: kobiety - 2 lata, mężczyźni 3 lata. Wyjątek stanowią ortodoksyjni Żydzi oraz ich rodziny, którzy są zwolnieni ze służby. Dlatego często można zauważyć młode kobiety i mężczyzn z karabinem obok i telefonem w ręce. Jadąc autobusem przez pustynię, przynajmniej jeden żołnierz podróżował z nami.

Wchodząc do centrum handlowego, dworca autobusowego, kolejowego musimy przejść przez bramki wykrywające metal i prześwietlające nasz bagaż. Raz ochroniarz zatrzymał nas za mały nożyk turystyczny w bagażu. Na szczęście nożyk okazał się nie groźny i mogliśmy kontynuować naszą podróż.

Rzecz na którą trzeba zwrócić uwagę to dbanie o swój bagaż. Polakom, którzy nocowali na dziko w jednym z parków w Jerozolimie rozcięli namiot i zabrali plecak. Innym nocującym na plaży w Tel Awiwie (gdzie wyjątkowo tam jest to zakazane) jakiś czarnoskóry człowiek chciał kilka razy wejść do namiotu. Także warto zachować dyskrecję przy nocowaniu  na dziko, a o swój bagaż dbać, zwłaszcza o dokumenty potrzebne do opuszczenia kraju. To już nie dotyczy tylko podróżowania w Izraelu, ale każdego innego wyjazdu.

Nam przez cały wyjazd nic się nie stało, nie było żadnych incydentów, nie słyszeliśmy alarmów bombowych, więc czuliśmy się bezpiecznie 🙂

Tel Awiw-Jafa

Przylecieliśmy do portu lotniczego Ben Guriona. Na lotnisku wymieniliśmy pierwsze pieniądze z amerykańskich dolarów na szekle. Następnie stamtąd ruszyliśmy koleją do centrum Tel Awiwu i zaczęliśmy zwiedzanie miasta.

Mimo, że była końcówka października to pogoda była świetna, w dzień było gorąco i słonecznie, a w nocy dla zachowania komfortu wystarczyła bluza. Przy nadal wysokich temperaturach trzeba było pamiętać o odpowiednim nawodnieniu.

Przechadzając się ulicami Tel Awiwu spróbowaliśmy pierwsze lokalne falafele w picie, odpoczywaliśmy na plaży i rozglądaliśmy się po mieście, ale bez dobrego przewodnika możecie nie znaleźć nic ciekawego. Nasz przewodnik "Izrael - Pascal Lajt" słabo się sprawdził. Szukając noclegu skorzystaliśmy pierwszy raz z Couchsurfingu, gdzie umówiliśmy się wieczorem z nieznajomym, który miał nas przenocować. Osoba z opisem "I'm crazy, very crazy" może wydawać się szalona, ale tak właśnie poznaliśmy Boaza. Niesamowicie pozytywny Izraelczyk, który bardzo chętnie pokazał nam Tel Awiw wieczorową porą. Boaz zna dobrze historię swojego kraju i dużo opowiadał o każdej atrakcji przy której się zatrzymywaliśmy. Bawiliśmy się tak dobrze, że nie zauważyliśmy kiedy minęła 2:00 w nocy.

Przy okazji trafiliśmy na Night Run 10km po ulicach Tel Awiwu. Jak widać mistrzostwo zdobyte!

Tak też trafiliśmy na plac Rabina na którym znajduje się Pomnik Holocaustu i Ratusz.
Icchak Rabin był dwukrotnym premierem Izraela i dowódcą wojskowym, który podpisał porozumienie z Oslo, co stworzyło fundamenty procesu pokojowego miedzy Izraelem i Palestyną. Po podpisaniu porozumienia w 1995 r. odbyła się pokojowa demonstracja na placu, gdzie żydowski ultraprawicowiec Jigal Amir zamordował premiera Icchaka Rabina. Dla upamiętnienia zabitego męża stanu, plac, na którym zginął, nazwano jego imieniem, a przy ratuszu znajduje się tablica upamiętniająca jego śmierć.

Kierując się w stronę plaży zatrzymaliśmy się obok domu Ben Guriona, w którym znajduje się muzeum.
Dawid Ben Gurion, urodzony w Płońsku w Polsce, był przywódcą ruchu syjonistycznego, jednym z głównych założycieli państwa żydowskiego oraz pierwszym premierem Izraela, który złożył podpis pod Deklaracją Niepodległości Izraela.

Izrael to państwo, które 73 lata temu toczyło wojnę o swoją niepodległość, a w wielu miejscach można znaleźć ślady walki o nią.

Więcej o Tel Awiwie i cenach produktów przeczytacie na Blogu Globtrotera.

Metsitsim Beach

Stara Jafa

W nocy zwiedziliśmy także Starą Jafę, dzielnicę Tel Awiwu, która kiedyś była odrębnym miastem. W Jafie znajduje się wiele zabytków, w tym starożytny port morski z długoletnią historią. Jest to jeden z najstarszych portów morskich na świecie. W porcie znajduje się nieczynna latarnia morska, wieża zegarowa, kościół św. Piotra, w którym odbywają się msze po polsku. W Jafie św. Piotr dokonał jednego z cudów, dlatego możemy spotkać po drodze kościół jego imienia oraz dom grabarza Szymona, w którym ów cud się wydarzył.

W parku Abrasha znajduje się Brama Ramzesa przy której można podziwiać piękną panoramę Tel Awiwu kontrastującą ze starożytną Jafą. Zaraz obok możecie przejść przez Most Życzeń, który nocą jest podświetlony. Tablica przy moście głosi, że aby nasze marzenie się spełniło, należy odszukać swój znak zodiaku na jednej z tablic zamontowanych na poręczach mostu, położyć na nim rękę i patrząc na morze pomyśleć życzenie.

Wychodząc z parku w kierunku południa zobaczyliśmy fontannę z rzeźbą uśmiechniętego wieloryba z 1985 r, która jest odwołaniem do Starego Testamentu, gdzie prorok Jonasz został połknięty przez dużą rybę, a ta uratowała go wyrzucając Jonasza na brzeg.

Obok fontanny znajduje się zawieszone drzewo pomarańczowe, które rośnie w skorupie przypominające kiełkującą roślinę, tylko w dużym rozmiarze.

Po zwiedzaniu Jafy nocowaliśmy u Boaza, a raczej u niego na dachu.

Nocleg na dachu z widokiem na Tel Awiw

Akka - portowe miasto Krzyżowców

Następnego dnia ruszyliśmy pociągiem do kolejnego miasta. Akka jest jednym ze starożytnych miast portowych, którego historia sięga epoki brązu. Zespół zabytków Akki jest od 2001 roku umieszczony na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Dzięki prowadzonym pracom archeologicznym i konserwacyjnym Stara Akka zyskała rozgłos i stała się bardzo popularnym miejscem turystycznym. Można tam znaleźć kilka atrakcji:

  • Twierdza Szpitalna i Sale Rycerskie (Knights Halls) zakonu Templariuszy, niestety twierdzy nie udało nam się zwiedzić.
  • Tunel Templariuszy - ma długość 150 metrów i łączy fortecę templariuszy z portem. Tunel Templariuszy został odkryty przez przypadek. W 1994, mieszkańcy domu nad tunelem narzekali na zatkaną kanalizację. A kiedy hydraulik zajrzał do środka, znalazł tunel. W niektórych miejscach tunel jest tak niski, że trzeba się schylać.

Templariusze byli zakonem wojskowo-monastycznym, który - w imieniu papieża - pomagał pielgrzymom i chorym przybywającym z Europy odwiedzać święte miejsca Ziemi Izraela.

Najpierw osiedlili się w Jerozolimie, na Wzgórzu Świątynnym, stąd ich nazwa, “templariusze,” strażnicy świątyni. Po zdobyciu Jerozolimy przez Salaha Al-Dina w 1187, Templariusze osiedlili się w Akce i zaczęli budować swoją kwaterę w południowo-zachodniej części miasta.

Tutaj, na zachodnim krańcu tunelu została zbudowana główna forteca Zakonu Templariuszy. “Twierdza Templariuszy była najsilniejszą w mieście, przez większą część, przylegała do linii morza. Jak silna forteca, jej wejście było chronione przez dwie potężne wieże o murach grubości 28 stóp. Po obu stronach wież zbudowano dwie mniejsze wieże, a na szczycie każdej wieży znajdował się pozłacany lew” (zgodnie z opisem templariusza, który mieszkał w Akce podczas oblężenia w 1291 r). [żródło]

W tym linku znajdziecie godziny otwarcia poszczególnych obiektów: Godziny otwarcia atrakcji w Starej Akce.

Oprócz historycznej twierdzy warto powłóczyć się po starej Akce, spróbować arabskiego jedzenia oraz dobroci jakie znajdują się na targu. Spróbowaliśmy również kawy po turecku, która tak nam posmakowała, że zakupiliśmy tygielki oraz świeżo zmieloną kawę z targu, a poza Starym Miastem palnik i kartusz do zaparzenia kawy przy namiocie.

Na placu, gdzie znajduje się najwięcej punktów z jedzeniem jest podobno jeden z najlepszych falafeli w Izraelu. My wybraliśmy się do takiego miejsca, gdzie faktycznie było dużo klientów. Falafel był tam przepyszny.
W jednej z uliczek targu, w Humus Said, kupiliśmy świeżo przyrządzany hummus, którego nie można porównać do tego co mamy w marketach w Polsce. Duże wrażenie zrobiły na nas soki z granatów i pomarańczy. Moglibyśmy pić je codziennie.

Na targu można znaleźć pełno słodkości. Stragany przyciągają chałwą, baklawą, wyrobami z orzechów i żelkami. Można spróbować świeżych oliwek w różnych marynatach. Z przypraw, które nam zapadły w pamięci to chilli, szafran, kardamon, sumak i zatar. Miejsca warte odwiedzenia znajdziecie na naszej mapce powyżej.

Nie mieliśmy zarezerwowanego żadnego noclegu podczas naszej podróży. Szukając jakiegoś miejsca do spania zapytaliśmy się lokalsów czy coś jest w okolicy i po dyskusji angielsko-arabskiej z mieszkańcami, jeden z chłopców doprowadził nas do Akko Sand Hostel.

Wieczorem włóczyliśmy się po Starej Akce. Słyszeliśmy z minaretów jak muzułmanie są nawoływani do modlitwy, a na ulicach nie sposób nie zauważyć miejscowych kotów. Przy brzegu podziwialiśmy oddaloną o 13 km Hajfę do której się udaliśmy następnego dnia.

Akka nocą

Hajfa

Do Hajfy zawitaliśmy tylko, żeby zobaczyć słynne ogrody bahaickie - miejsce wyznawców bahaizmu. Wcześniej nie mieliśmy tego w planach, ale Boaz przekonał nas, że musimy koniecznie tam pojechać. Z pociągu wysiedliśmy na stacji Hof HaKarmel. Żeby nie tracić czasu na dojazdach wzięliśmy taksówkę do ogrodów.

Taksówkarz oszust

Taksówkarz okazał się oszustem. Przed wejściem do samochodu uzgodniliśmy, że za przejazd zapłacimy "fifteen" szekli. Przed ogrodami taksówkarz zmienił zdanie i chciał, żebyśmy zapłacili już "fifty". Do tego wysadził nas przed zamkniętym wejściem do ogrodów.

Aby dostać się do ogrodów musieliśmy przejść spory kawałek pieszo. Można tam dotrzeć komunikacją miejską, ale w tamtym momencie nie byliśmy świadomi jaki spory odcinek mamy do przebycia. Droga pod górkę z bagażem w połączeniu z dużymi temperaturami dała nam w kość. Ale widok z bulwaru był tego wart!

Bahá'í Gardens

Po zwiedzaniu ogrodów wróciliśmy autobusem miejskim na Hof HaKarmel, skąd ruszyliśmy do Jerozolimy.

O tym jak przebiegła nasza wycieczka po Ziemi Świętej, nocowaniu w parku oraz o naszej przygodzie z bagażami  przeczytacie już niedługo w następnym poście.